Ryszard Karczewski zmarł we wtorek na stole operacyjnym. Dopiero po południu na pospiesznie zwołanej konferencji Ryszard Pietrzykowski z biura prasowego Komendy Stołecznej przyznał, że przyczyną jego śmierci mogła być policyjna kula. Wczoraj Andrzej Janecki, zastępca północnopraskiego prokuratora, rozwiał wątpliwości: zabił policjant. Zmarły miał tylko ranę postrzałową głowy, tygrys nawet go nie drasnął. Prokurator nie był jeszcze pewien, kto strzelił.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp