Cafe Design
Uroki estetyczne Cafe Design można podziwiać długo. Smakując wnętrze, nie zapomnijcie jednak Państwo zamówić czegoś do jedzenia. Bo i oferta kulinarna jest tutaj naprawdę wyśmienita. Dla mnie przygoda z miejscową kuchnią rozpoczęła się od carpaccia z tuńczyka, które podane zostało z plastrami grillowanej kalarepki (33 zł). Cóż to za doskonałe zestawienie: przezroczyste niczym bibułka płatki zimnej, oceanicznej ryby kontrapunktowane były chrupkością i ciepłem pełnej słońca jesiennej jarzynki. Bez zarzutu wypadły też rożki szpinakowe (33 zł), czyli paszteciki z ciasta francuskiego smażone w oliwie, wypełnione zielonym nadzieniem. Po przekąskach na stół wpłynęły zupy, z których bouillabaisse (29 zł), czyli klasyczna marsylska zupa z ryb morskich, choć poprawna, była tylko bladym cieniem swego śródziemnomorskiego pierwowzoru. Absolutną rewelacją okazała się natomiast zupa aksamitna (29 zł), czyli muślinowo delikatna serowa polewka na bazie gorgonzoli, doprawiona zielenią bazylii. Ta zupa może odmienić życie! Podobnie zresztą jak miejscowy królik duszony w winie (59 zł). Oświadczam z pełną odpowiedzialnością, że tak dobrego króla nie jadłem jeszcze nigdy w życiu: wyluzowane z kostek jego jasne mięsko najpierw dosmaczało się w białym winie, później stworzyło perfekcyjną kompozycję z makaronem, szyjkami rakowymi i pikantnymi szalotkami. Drodzy Państwo, bez tego królika Wasze życie jest uboższe o zupełnie niezapomniane doznania. Inne potrawy nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia, ale naprawdę trudno konkurować z czymś równie harmonijnym. Być może zatem kwestia kontekstu sprawiła, że filet z kaczki (59 zł) czy tournedos z łososia (69 zł) wydały mi się po prostu smaczne, lecz na kolana nie rzuciły.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.