Mohammad Tahir Chan, redaktor niezależnej agencji informacyjnej NNI w Islamabadzie: Różnie, ale większość komentarzy jest przychylna. Krytykują głównie organizacje religijne, w tym te, które prezydent zdelegalizował. Niektórzy się krzywią na decyzję o delegalizacji grup walczących w Kaszmirze, uważając, że nastąpiło to pod presją Zachodu i Indii. Jednak wielu Pakistańczyków, w tym coraz większa część elit politycznych, rozumie, że polityka tworzenia i popierania radykalnych organizacji oraz pozwalania im na panoszenie się w Kaszmirze była niewłaściwa. Np. w styczniu 2000 r. Indie uwolniły z więzienia Massuda Azhara, założyciela grupy Dżaisz-i-Mohammad, bo musiały wymienić go na zakładników z indyjskiego samolotu porwanego do Kandaharu. Massud triumfalnie wrócił do Pakistanu i publicznie wystąpił w Karaczi na ogromnym wiecu. Nawet ci, którzy wówczas na to pozwolili, uważają dziś, że był to błąd.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp