W puszczy dzieją się rzeczy ciekawe i tajemnicze, a my musimy siedzieć przy komputerach. Trudno wytrzymać. Nuria pisze o żubrzej padlinie i o tym, jaka ona ważna w ekosystemie leśnym, a ja coś dla "Gazety". Siedzimy i piszemy. Raz idzie lepiej, a raz gorzej. Gorzej, gdy przypominamy sobie, że wystarczy wyjść z domu i już się jest w puszczy. Na szczęście jak tylko zamieszkaliśmy w Teremiskach, wynaleźliśmy sposób na biurową nudę. Otóż nasze komputery są tak ustawione, że możemy zerknąć przez okno. Kiedy wywiesiliśmy słoninę dla sikorek, zobaczyliśmy, że w ogóle nie trzeba ruszać się z domu, żeby obserwować rzeczy nadzwyczajne. Potem pojawił się wiszący karmnik, który dostaliśmy od przyjaciół z Holandii. Można w nim umieścić i słoninę, i siatkowe woreczki z łuskanymi orzechami albo pestkami słonecznika.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp