Pierwszy dzwon odzywa się o szóstej rano na Anioł Pański. Niektórzy się cieszą, że nie muszą nastawiać budzików do pracy. Ale nie wszyscy w Czułowie chodzą do pracy o świcie. Grzegorz Pachulski na przykład przed świtem wraca z nocki i marzy o śnie. Jego dziecko w ogóle nie chodzi do pracy, bo ma dopiero dwa lata i ryczy, kiedy o 6.30 słyszy kolejną pobudkę. Za pół godziny jest msza - oznajmia dzwon. I jeszcze raz kwadrans przed siódmą. Pachulski: - Dzwony drażnią psy, te zaczynają wyć i robi się z tego straszna orkiestra. Jeśli w Czułowie jest nieboszczyk, o godz. 9 grzmią aż trzy dzwony, a w domu Bernarda Sornka dzwonią wszystkie szyby. Ludzie patrzą na zegarki. - Długo dzwonią, znaczy że zmarł ktoś bogaty - mówią.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp