Kolejny (sobotni) wieczór z cyklu spotkań nieperwersyjnych nosił tytuł "To nie wiosna!". Na wszelki wypadek lepiej omijać tę porę roku, bo wyczynia z człowiekiem dziwne rzeczy. Zrzucamy "sweterki i polarki", a to dopiero początek. "Flircik z wiosną" różnie się kończy. Nierzadko perwersyjnie. "A wystarczyłoby przeczekać", uprzedzają artyści kabaretu, no ale "zrozum tu człowieka". Lepiej wykorzystać wiosenne przesilenie i trochę się zdrzemnąć, by nie kusiły sprzyjające różnym perwersjom okoliczności. - Nie ma to, jak spać - przekonywał Adam Piśko.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp