- Po zniszczeniu "Gazety Ludowej" Mikołajczyka była pustka. Dopiero RWE stało się opozycyjnym medium. Jego słyszalność i znaczenie rosły w okresach kryzysowych. Malały, gdy było względnie spokojnie. Lecz tylko w masach. Kręgi polityczne, intelektualne stale się liczyły z rozgłośnią. Ale istotne było nie tylko to, ile osób słucha, lecz to, że wszyscy wiedzieli, że taka rozgłośnia istnieje, więc nie istnieje monopol na informację. O tym, co mówią z Monachium, rozmawiało się w tramwajach i autobusach. Sam słyszałem. W Czechosłowacji i NRD było to nie do pomyślenia.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp