Nauczyciel
Gdy nas tabliczki mnożenia uczą, wszystko nam jedno, kim jest ów nauczyciel, ważne tylko, żeby prawdę mówił. Inaczej tam, gdzie chodzi o nauczanie prawd moralnych i religijnych. Tu osoba nauczyciela wpisuje się, by tak rzec, w sens tego, co mówi, że Bóg jest miłosierny - nic bardziej oczywistego, nic częściej powtarzanego w świecie wiary chrześcijańskiej. Ale wiemy i doświadczamy w duchu, że Ojciec Święty, gdy to właśnie mówi, gdy tę właśnie prawdę wiary za główne przesłanie swojej podróży do ojczystego kraju bierze, nie mówi przecież banałów. Słuchamy go i uczymy się od niego, bo mamy silne poczucie, że jest on prawdziwym nosicielem tej wiary, że jest sam jakby wcieleniem tego przesłania, z którym do nas się zwraca. Sens jego mowy nie jest od samego znaczenia słów zależny, ale zależny jest od niewzruszonej wiary mówiącego, od siły moralnej, co słowa unosi. On wie, na pewno wie, że Bóg jest miłosierny, i wie także, że nie znaczy to wcale, byśmy mogli być wolni od cierpienia i nieszczęść: sam się w życiu wiele nacierpiał, sam jest schorowany i fizycznie niemocny, ale również cierpienie własne - jak przed nim tylu świętych - umieszcza w świecie ogarnionym przez miłosierdzie boskie. Dlatego słuchamy go jako wielkiego nauczyciela.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.