Koty przez większość wystawy siedzą w klatkach, zwykle śpią, czasem łaskawym okiem rzucą na zwiedzających, a nawet wstaną, by się połasić. Jedyny trudny moment w ich życiu to ocena. Zwierzak wędruje na oświetlony ring, tam stawiany jest na stole i obmacywany. Sędzia bada budowę ciała, sprawdza stan sierści, zagląda w oczy. Potem kota się rozciąga, by w pełni zaprezentował piękne ciało i futro. A widzowie komentują: "zobacz, jaki cudny!" (o kocie norweskim leśnym), "ale tamten śliczny, jak niedźwiedź" (o persie). Hodowcy zaś pękają z dumy i zachwalają pupili. - Turecka angora to najstarsza rasa kotów, od niej wywodzą się koty perskie - mówi Joanna Koniarska z Brwinowa, która ma inwencję do nada-wania imion swoim czworonogom. W domu ma Dosię (bielutką jak proszek do prania), czy Pixi Dixi - kota szybkiego reagowania, zawsze chcącego być w centrum uwagi. Sebastian Mendlewski z Plewisk przyjechał na wystawę z Oksaną - kotką norweską leśną. Rasa ta, obok maine coon, jest jedną z popularniejszych w Polsce (w Poznaniu pokazały się 52 koty, liczebnością dorównały im jedynie persy). Koty brytyjskie są miłe, odwzajemniają uczucia; syberyjskie, wyglądają jak miniaturowe żbiki - za naturę trzeba jednak zapłacić, kosztują od 1 tys. do 1,5 tys. zł. - Z ceną się trzeba oswo-ić, bo z kotem - to raz dwa - śmieje się ich właścicielka.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp