Hawełka niedawno powiększyła swoją filię Szlacheckie Jadło (ul. Sławkowska 22). Już od samego wejścia wstępujemy w środek zamkowego życia: średniowieczne namioty, kartusze, lance i zbroje przenoszą nas w jeden ze złotych wieków Polski. Jeśli przyszedłeś z rodziną, poczujesz się jak książę, jeżeli zjawiłeś się z przyjaciółmi, to będziecie niczym waleczni rycerze. Natomiast towarzystwo damy sprawi, że staniesz się najbardziej rycerskim spośród ubiegających się o jej względy... Obsługa robi wrażenie: szybkością i zamaszystymi ruchami, jeszcze bardziej wyrazistymi dzięki szerokim rękawom i pelerynom. Niebawem przynoszą nam piwo i zakąski: śliwki na bekonie, oscypek i śledzie w oleju. Żur galicyjski (11 zł) podawany jest z połówką jaja na twardo i chrzanem oraz z grillowaną kiełbasą i kromkami chleba ułożonymi na niewielkiej desce. Zupa pieczarkowa z kolei serwowana jest w chlebie. Tradycji czynią zadość także barszcz (9 zł) i kapuśniak (9 zł). Przystawka? W zamku posiłek trwa całe popołudnie, zamawiamy więc borowiki w śmietanie - potrawę prostą, niewyszukaną, ale smaczną i pretendującą do miana tradycyjnej. A teraz talerze wirują, wnoszone są półmiski, zapala się podgrzewacze. Mięsa grillowane na ogniu podsycanym drewnem, kapusta i ziemniaki - tak sobie właśnie wyobrażamy tę epokę. Jeśli zamówiliście danie dla dwojga, paź podzieli przy was gigantyczny szaszłyk (72 zł), indyka po rycersku (72 zł) albo trzy rodzaje smażonego mięsa (61 zł). Przy daniach dla jednej osoby warto polecić wieprzowinę smażoną w kapuście (26 zł) albo w miodzie (21 zł). Nawet nóżka wieprzowa, potrawa obfita i soczysta, zasługuje, by jej spróbować, a jeśli boicie się o wasze współczesne żołądki, zawsze możecie ją podzielić. Szczególnym dodatkiem do cielęciny przyrządzonej na sposób dworski (24 zł) jest delikatny sos z rodzynkami, migdałami i suszonymi śliwkami w śmietanie, tak subtelny, że nie odróżnicie żadnego z tych smaków, ale docenicie jego finezję i elegancję oraz delikatność mięsa. Zróżnicowane dodatki (4-5 zł) są zacne, a warzywa (8-10 zł) nie rozpadają się po ugotowaniu. Poza tym dlaczegóż się wahać: zachwyca bigos, nieco dziwnie podawany w chlebie. Jego gorycz mogłaby nas zainspirować do skosztowania białego wina z Alzacji, rieslingu albo Gewurtztraminera, które niewątpliwie miałyby znaczną przewagę nad anonimowym winem reńskim. Kawa nie staje jednak na wysokości zadania, likier byłby zacniejszym towarzystwem dla sernika z bezą albo szarlotki z dość przeciętnych jabłek; trzeba więc będzie spróbować nadziewanych jabłek. Znak Hawełki pojawiający się na waszym talerzu, niczym firmowe logo na końcu Disneyowskich bajek, sprawia, że zadajemy sobie pytanie: Czy aby to wszystko jest prawdziwe? Lecz wszyscy chcą wierzyć w tę, będącą odbiciem i wspomnieniem błogosławionej epoki, kuchnię, nie można więc psuć tej przyjemności.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp