Kto w Boga wierzy, przymuszony jest prawie, w imię spójności obrazu, w Sąd Ostateczny wierzyć. Dwie rzeczy przystają do siebie nieodłącznie. W Boga wierzyć, jakim go tradycja chrześcijańska widzi, o jakim Słowo objawione mówi, Boga na los nasz nieobojętnego, to wierzyć, że świat j e s t sprawiedliwy, bez skaz, sprawiedliwy bezwzględnie. Lecz nie widzimy wcale, aniby w ludzkim świecie sprawiedliwości wiele było, a tym mniej, by była wszechobecna, aniby w tym, co od przyczyn naturalnych zależy, jakiekolwiek reguły sprawiedliwości były czynne. O tym ludzie wiedzieli, bodaj od kiedy umieli litery stawiać, wszyscy wiedzieli. A jednak skoro Bóg rządy sprawuje, to świat jako całość, jako dzieje ludzkie bez reszty spełnione, jest sprawiedliwy, choć tego nie widać. Musi być zatem taki akt spełnienia, w którym widoczne się dla wszystkich stanie - nie tylko dla wybrańców ducha - że świat n a p r a w d ę jest sprawiedliwy; w tymże akcie wszystkie niesprawiedliwości minione naprawione zostaną, wszystkie rachunki bezbłędnie wyrównane, wszystkie nagrody i kary rozdzielone, trafnie i nieodwołalnie. Musi być Sąd Ostateczny.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp