Dla Roberta Duklasa z Sosnowca każdy grosz ma znaczenie. Choć skończył gastronomiczną zawodówkę i ma maturę, a na kursach uczy się angielskiego, jest bezrobotny i nie ma nawet prawa do zasiłku. Dlatego na początku grudnia pomyślał, że grzechem byłoby nie skorzystać z oferty, którą znalazł w internecie: pewna agencja z Bytomia poszukiwała młodych ludzi do pracy dorywczej na umowę-zlecenie. Natychmiast zadzwonił, przyjęli.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp