We wniosku wysłanym do Trybunału we wtorek prezydent uderzył w fundament ustawy: możliwość pozbawienia wolności mimo odbycia kary.

*Pisze o podejrzeniu naruszenia zakazu ponownego karania za ten sam czyn.

*Pisze, że bezterminowa izolacja orzekana bez związku z czynem, który skazany popełnił, na podstawie niejasnych kryteriów, które kwestionowane są przez samych psychiatrów i psychologów, może naruszać zasadę proporcjonalności ograniczania praw i wolności i zasadę określoności prawa.

*Cytuje krytyczne ekspertyzy sejmowych ekspertów - te same, które zignorowali twórcy ustawy, a potem posłowie i senatorowie.

Gdyby TK uwzględnił wniosek prezydenta, to osadzanie w Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym byłych więźniów byłoby łamaniem konstytucji.

Z informacji więziennictwa wynika, że nieprawomocnie rozpatrzono już trzy wnioski: raz orzeczono umieszczenie w ośrodku, raz zastosowano nadzór prewencyjny, a raz puszczono człowieka wolno. A więc trzy sądy zdecydowały się orzekać na podstawie prawa, którego zgodność z konstytucją jest mocno wątpliwa.

Na rozpatrzenie czeka 14 wniosków. Tylko w ciągu miesiąca skierowano ich 17. Ile będzie do czasu, gdy Trybunał rozpatrzy skargę prezydenta? Pensjonariuszy ośrodka będzie można liczyć w setkach.

A sądy mogą przecież zawiesić sprawę i zadać pytanie prawne Trybunałowi Konstytucyjnemu. Takie pytania mają w Trybunale priorytet. A niebezpieczeństwo ze strony byłych więźniów by nie groziło, bo rzeszowski sąd w sprawie Trynkiewicza przetarł szlak: pokazał, że jest możliwość zastosowania tymczasowego zabezpieczenia w postaci ścisłego dozoru policyjnego.

Rzeszowski sąd zdecydował jednak w poniedziałek o umieszczeniu Trynkiewicza w specjalnym ośrodku. Uznał, że jest "bardzo wysokie prawdopodobieństwo", że po odbyciu kary 25 lat więzienia (za morderstwo czterech chłopców) nadal stanowi zagrożenie.

Nie wiadomo, jak biegli ustalili, że to prawdopodobieństwo jest "bardzo wysokie" (a więc izolacja), a nie "wysokie" (wtedy byłby tylko dozorowany). Nie ma kryteriów ustalania stopnia "prawdopodobieństwa stwarzania zagrożenia" - ani w ustawie, ani w nauce i praktyce psychiatrii, psychologii czy seksuologii. Zwracali na to uwagę w trakcie prac nad tą ustawą psychiatrzy i psychologowie.

Na to też powołał się w skardze do Trybunału prezydent. Zauważył, że izolacja może być w praktyce dożywotnia, bo skoro nie ma jak zmierzyć prawdopodobieństwa zagrożenia, to nie będzie jak zmierzyć prawdopodobieństwa, że się ono zmniejszyło.

Nie tylko dla byłych skazanych, którym karę można za jej pomocą zmienić na dożywocie. Także dla sądów i biegłych, których zachęca do stosowania domniemania "niebezpieczności" i orzekania izolacji na wszelki wypadek.

Rzeszowski sąd nie skorzystał z możliwości zadania pytania prawnego Trybunałowi, do czego namawiała go Fundacja Helsińska.

A oprócz wątpliwości podniesionych przez prezydenta są też inne. Np. pozór terapii.

Twórcy ustawy, by uniknąć zarzutu, że izolacja to ponowna kara, deklarują, że ośrodek izolacyjny służy terapii. Tymczasem terapii w ustawie dotyczy tylko jeden przepis: że powinna być "odpowiednia". Psychiatrzy mówią zaś, że nie ma skutecznych terapii "zaburzeń osobowości".

Cały rozdział poświęcony jest zasadom używania środków przymusu, jak pałki, miotacze i psy bojowe. Są też zasady udzielania pomocy psychologicznej, materialnej i prawnej ochroniarzom ośrodka, jeśli, stosując te środki, spowodują śmierć.

Żadnych wskazówek co do terapii nie ma też w wydanych do ustawy rozporządzeniach ministra zdrowia. Regulują one liczbę personelu, to, jak mają być przyśrubowane sprzęty do podłogi i gdzie rozmieścić kamery. Od razu przewiduje się też przeludnienie: miejsc w ośrodku jest dziesięć, ale rozporządzenie mówi, że w razie większej liczby podopiecznych przyśrubuje się do podłogi kolejne łóżka.

Pozór terapii był jednym z powodów, dla których w 2011 roku Trybunał w Strasburgu zakwestionował przepisy niemieckie. Sprawa dotyczyła S. - Rumuna mieszkającego w Niemczech, winnego gwałtów, pobić i torturowania żony. W 1996 r. sąd uznał, że z powodu zaburzeń psychicznych nie jest w stanie odpowiadać za swoje czyny, więc przez 11 lat był w szpitalu psychiatrycznym. W końcu biegli uznali, że nie był chory psychicznie, tylko ma zaburzoną osobowość. Władze zastosowały więc wobec niego areszt prewencyjny - coś podobnego do naszej prewencyjnej izolacji potencjalnie niebezpiecznych.

Trybunał zauważył m.in., że w areszcie nie zaoferowano S. terapii, która mogłaby prowadzić do zmiany jego skłonności. Skoro cel izolacji - leczenie - był fikcyjny, to pozbawienie wolności pod pozorem leczenia naruszyło europejską konwencję o prawach człowieka.

Uznanie wniosku prezydenta przez Trybunał Konstytucyjny będzie oznaczało wypuszczenie osadzonych na mocy tej ustawy w ośrodku i - może - odszkodowania.