W latach 1976/1977 r. w warszawskim COLLEGIUM ANATOMICUM (ul. Oczki 8-4) uczył anatomii studentów WSPS (Wyższa Szkoła Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej). Wykładał i prowadził ćwiczenia. Wkuwaliśmy to, co było napisane w książce Kazimierza Kucharczyka i Mieczysława Nowaka pt. "Anatomia i fizjologia człowieka. Podręcznik dla pielęgniarek" (Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1976). W sali ćwiczeń panował chłód, nostalgia i mgiełka przemijania. Raczej nie zalecał nam wizyt w Muzeum Anatomii i Patologii. Na ostatnim piętrze. Anatomię traktował bardzo poważnie. Aż za! Nie było zlituj się. Sadził dwóje. Komplement w jego ustach to była rzadkość. Miał dowcip o różnych podtekstach. Nie zawsze zrozumiały przez studentki. Na palcach można policzyć studentów, którzy potrafili rzucić taką ripostą, że pan doktor musiał zbastować. Na uczelni byli wykładowcy, co mieli swoje febliki, ale gdzie im tam do pana anatoma. Sympatyczna dr Maria Nowicka-Kozioł, która wykładała pedagogikę ogólną, zwykła co rusz wplatać "par excellence". Doc. dr Alina Nofer-Ładyka, która wspaniale wykładała o literaturze, faworyzowała "etc., etc". Za to pan dr Kazimierz Leśniak, uczący nas logiki, kongenialny tłumacz starożytnych filozofów, nieraz rumienił się, gdy musiał wygłosić skomprymowany komentarz. Dr Kazimier z Kucharczyk podczas wykładów/ćwiczeń nieraz powtarzał, żeby dane słowo opatrzyć wykrzyknikiem (!). "Proszę postawić wykrzyknik, bo to jest ważne", mówił. Wykrzyknikiem zabarwialiśmy poszczególne słowa. Wedle rozkazu i życzenia pana doktora. Poza tym zapamiętałem passus ze wstępu jego podręcznika: Chodzi więc o studiowanie i takie opanowanie przedmiotu, aby wyrobić sobie właściwy, logiczny sposób "fizjologicznego myślenia". Ilekroć coś notuję, to lubię skorzystać z wykrzyknika. W zasięgu rąk mam podręcznik, z którego uczyłem się na I roku dziennych studiów. Kiedy na tę stalowoszarą książkę spozieram, to budzą się we mnie wspomnienia o dr. Kazimierzu Kucharczyku. Był anatomem. A anatom to lekarz, który ma ogromną wiedzę, ale już nic nie może.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp