Zwykle z butelką zwrotną idę do najbliższego marketu. Ale tu zaczynają się schody. Nikt jej ode mnie nie przyjmie, jeśli nie mam paragonu świadczącego o tym, że to konkretne piwo kupiłem w tym właśnie sklepie. A jeśli go nie mam, bo nie kolekcjonuję paragonów za zakupy spożywcze? Czy butelka i 35 gr kaucji mogą być jakimś problemem dla hipermarketu? Często w takich przypadkach nie odpuszczam i zaczynam bardziej lub mniej przyjemne negocjacje z obsługą sklepu. Kończą się bardzo podobnie - sprawa w końcu trafia do menedżera sklepu, który, dowiadując się, że cała awantura toczy się o pustą butelkę, macha ręką i każe ją przyjąć oraz zwrócić mi kaucję. I tak do następnego razu. Jaki to ma sens?

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp