WASZCZYKOWSKI RATUJE SIĘ ATAKIEM
Co zamierza osiągnąć Witold Waszczykowski, publicznie rugając ukraiński rząd, grożąc jego członkom zakazami wjazdu i sugerując, że prezydent Andrzej Duda nie powinien jechać do Kijowa? Czy to nowy pomysł na odnowę stosunków polsko-ukraińskich? A może rozpaczliwa walka o utrzymanie się na stanowisku?
Stosunki między Warszawą a Kijowem są w kryzysie, jak też stosunki Warszawy z Berlinem. W krajach, w których dyplomacja działa bez zarzutu, chłód na dwóch granicach wywołałby alarm. W Polsce to powód do dumy i okazja do zbijania politycznego kapitału.
Putin zaciera ręce, bo aby poróżnić Warszawę z sąsiadami, nie musiał sięgać po prowokację. Wystarczyło, że polski rząd sięgnął do tragicznej historii swojego narodu i zaczął wykorzystywać ją jako polityczny oręż.
Politycy PiS od kilku miesięcy konsekwentnie domagają się od Niemców wypłaty bilionów dolarów z tytułu reparacji wojennych (mimo że Polska zrezygnowała z nich w 1953 r.). Spór z Ukrainą nie dotyczy pieniędzy, ale upamiętnienia ofiar krwawego konfliktu z lat 40. XX w.
Putin cieszy się również, bo chłód na linii Warszawa - Berlin osłabia Unię Europejską, co wpisuje się w cele rosyjskiej polityki zagranicznej.
Polska była najważniejszym promotorem Ukrainy, ale od dwóch lat zainteresowanie naszego rządu proeuropejskimi aspiracjami sąsiada spada. Ukraina pozbawiona polskiego wsparcia może ponownie się stoczyć w postsowiecką otchłań.
Waszczykowski na pewno zdaje sobie z tego sprawę. Postanowił jednak działać, pewnie dlatego, że jego nazwisko znalazło się na liście członków rządu przeznaczonych do dymisji.
Pretekstem jest decyzja Kijowa o wstrzymaniu ekshumacji ciał Polaków (w odpowiedzi na rozbiórkę pomników ukraińskich bojowników w Polsce) i słowa byłego prezydenta Wiktora Juszczenki, który porównał UPA do Armii Krajowej.
Z punktu widzenia dyplomacji reakcja Waszczykowskiego jest szkodliwa. Publiczne ruganie partnera, zapowiedź obłożenia jego polityków zakazami wjazdu, wypominanie popełnionych 70 lat temu zbrodni - to wszystko nie rozładowuje kryzysu, tylko go zaostrza. Jednak z punktu widzenia polityki prowadzonej przez PiS takie działania wymierzone we "wroga zewnętrznego" mobilizują elektorat.
Czy ten krok wystarczy, by Waszczykowski przetrwał? To najgorszy szef dyplomacji po 1989 r., który przyłożył rękę do upadku znaczenia Polski na międzynarodowej scenie.
Jeśli prezes Jarosław Kaczyński zdecyduje się go pozbyć, to dla następcy naprawa stosunków z Ukrainą musi być priorytetem. W sporze o historię wiele racji jest po polskiej stronie. Ale nie możemy zapominać, że Ukraińcy mieli ofiary, które mają prawo upamiętniać, i bohaterów, których mają prawo czcić. Politycy w obydwu krajach, zamiast na tym żerować, powinni zostawić to historykom.