12 grudnia 2017 r. 42-letni Bernard Hirsch, opiekun socjalny z Czarnkowa, został dotkliwie pobity na stacji benzynowej w miasteczku Sale, koło Manchesteru. Zatrzymał się tu, by zatankować auto. Znał dobrze tę stację, pracowników - mieszkał w tej części Anglii od dwóch lat. Kiedy tankował, podszedł do niego nieznajomy mężczyzna - prawdopodobnie niezrównoważony psychicznie - i bez powodu uderzył go pięścią w twarz. W wyniku urazu powstał krwiak wewnątrzczaszkowy, który kilkanaście godzin później pękł i spowodował wylew krwi do mózgu. W szpitalu Bernard przeszedł kolejny wylew. Wiele wskazuje na to, że doszło do niego w wyniku braku dializy.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp