- Marcin, skocz do sklepu - powiedział mistrz do ucznia. Czekaliśmy na żarówkę około pół godziny. W tym czasie mistrz zamknął się w kantorku, a młodsi w kącie opowiadali sobie dowcipy. Gdy żarówka została wkręcona, resztę badania wykonały automaty. Ja dostałam upragnioną pieczątkę, chłopcy zostali zwolnieni do domu, bo lekcja się skończyła. Rzecz działa się w technikum samochodowym. W czasie tej lekcji młodzież nauczyła się wymieniać przepaloną żarówkę.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp