Maklerom i giełdowym inwestorom śnią się w ostatnich miesiącach "upadłe anioły", w które zainwestowali i stracili górę pieniędzy. Tak właśnie określane są duże spółki, które miały solidne ratingi, dobre wyniki finansowe i nagle powinęła im się noga, a kursy spadły na łeb na szyję. W efekcie zbankrutowały lub musiały układać się z wierzycielami. W ostatnim okresie to właśnie przytrafiło się Enronowi, Swissairowi czy - na naszym podwórku - Netii i Elektrimowi.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp