Oldskul
Warszawski Nowy Świat wieczorem. Do autobusu wsiada mężczyzna - i jeśli to w ogóle jeszcze możliwe - przypomina garderobą Jana Himilsbacha z filmu "Wniebowzięci": kremowa koszula z wyblakłym deseniem, brązowe (taki typowy brąz peerelowski) spodnie w kant spięte cienkim paskiem skóropodobnym, buty skórzane w dziurki (typowe stare letnie "oddychające" półbuty), włosy zaczesane do tyłu, no i grzebień w kieszonce. Obok mnie dwóch młodych mężczyzn, przesadnie wesołych, komentuje: "Stary, zobacz, jaki oldskul!". Wbrew pozorom młodzi patrzyli na "Himilsbacha" z pełnym szacunkiem. Bo "oldskul" (czy też oryginalnie "oldschool" - z angielska "stara szkoła") to dziś bardzo pozytywne określenie na rzeczy schodzone, a modne; stare, ale wciąż jare; śmieszne, ale na topie. Także na muzykę sprzed lat, na staromodny sposób bycia czy ogólnie na modę na przeszłe epoki - aktualnie przede wszystkim na lata 80. Najczęściej kupuje się i nosi dziś oldskulowe bluzy (stare bluzy dresowe) i oldskulowe buty (stare modele znanych firm sportowych, głównie te z połowy lat 80., szczytu ery breakdance'u). Symbolem oldskulu mógłby być na przykład stary znaczek Adidasa (ten z potrójnym listkiem), podczas gdy niuskul (przeciwieństwo oldskulu, co chyba jasne) to nowe logo tej firmy. Masz stare? Jesteś cool. Cienko, gdy masz nowe - znaczy to tyle, że moda oznacza dla ciebie tyle, co iść do pierwszego lepszego sklepu i kupić nowe buty. A to żaden styl.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.