- Odśnieżałam sobie spokojnie ganek. Nagle usłyszałam pisk opon, odwróciłam się i zobaczyłam ciężarowe auto jadące z impetem wprost na mnie. Odskoczyłam na bok w ostatniej chwili - opowiada zapłakana Szymańska, która opiekuje się domem przy ul. Różanej 21 pod nieobecność właścicieli. - Cudem uszłam z życiem.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp