W czytanym przez awangardowych artystów piśmie "Obieg" znalazłem kuriozalną polemikę między pewnym twórcą i pewnym krytykiem. Nie zaprzątałbym nią głowy szerokiej publiczności, gdyby nie to, że wypowiedź twórcy zawierała w klinicznie czystej formie symptomy choroby, którą można nawiać syndromem roszczeniowym. Zostało nam to w spadku po komunizmie, a szaleje teraz tak, te chyba należy ogłosić stan epidemii.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp