Od nadmiaru wonności aż boli nos - od dwóch godzin tylko wącham i mieszam olejki eteryczne. Przede mną las szklanych flakoników, pipetka i menzurka. Po chwili namysłu bazą perfum czynię tuberozę i rosnący na dębie mech - zapewnią kompozycji głębię i trwałość. Czy do wiciokrzewu bardziej pasuje dzika róża czy kapryfolium? Ważna decyzja, bo to właśnie nuta serca stanowi o charakterze pachnidła. Dolewając 5 ml płynu trącącego ambrą (wydzielina z przewodu pokarmowego kaszalota), staram się nie zastanawiać, jak wyraża to moją osobowość. Po chwili jednak, dla równowagi, dodaję kilka kropel kwiatu ylang-ylang. Wreszcie nuta głowy: powinna być lekka i świeża - wybieram bergamotkę i grejpfruta.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp