TAM, SKĄD PRZYCHODZĄ LODOWCE
Chociaż samolot z Kopenhagi na Grenlandię leci tylko cztery godziny, jest to podróż bardziej osobliwa i droższa niż wyprawa do Nowej Zelandii. Za bilety - wyczekane, wyszukane, skrupulatnie połączone z podróżą statkiem, bo po największej wyspie świata można się poruszać jedynie drogą powietrzną albo wodną - poleciałabym w promocji na antypody dwa razy. Ale na Grenlandię promocji właściwie nie ma, bo większość połączeń obsługuje jeden przewoźnik. Potężna maszyna linii AirGreenland odlatuje ze stolicy Danii (Grenlandia jest jej terytorium zależnym). Kolejka wije się jak wąż do drzwi wejściowych i wciąż potykam się o wielkie walizki Grenlandczyków wracających z zakupów na kontynencie.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.