Nasi mama nom dużo rozprowiali i stąd tak dużo wiym o swej rodzinie - mówi Agnieszka Stachoń. - Teroz to miejsce jest Stachoniowe, bo po wojnie ożynił się ze mną Alojzy Stachoń. Ale przed nami byli tu Krzemienie. Nasi pradziadek, Jan Krzemień, przyszli tu z Brzezinki, tej pod Oświęcimiem. A tam była cysarsko - tak u nos ludzie godali. Nie dość, że była tam biyda, to jeszcze ludzi tropili pańszczyzną i wojskiem, w kierym chłopy musiały służyć cztery lata. I przed tym wojskiem nasi pradziadek stamtąd uciykli. Przedostali się przez Wisła do Bojszów, do innego państwa, kaj był inny porządek.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp