Poeci, filozofowie i kaznodzieje z rosnącą odrazą przyglądali się - przez długi czas - zwyrodniałemu światu mechanicznej nauki, mechanicznej wytwórczości i mechanicznych uczuć. Tylko uczeni nie tracili wiary w coraz bardziej racjonalną przyszłość, a ideologowie obiecywali, że jeśli wszystko się zburzy i zbuduje od nowa, człowiek odzyska swoją prawdziwą naturę i stworzy rozumne, sprawiedliwe społeczeństwo. Dziś natomiast - dowodzi Krzysztof Pomian - zwątpienie w przyszłość ogarnęło samą naukę oraz podstawowe instytucje cywilizacji, z państwem na czele. Wraz z tym zachwiało się zaufanie ludzi do pieniądza, do ubezpieczeń, do papierów wartościowych, do emerytury, do gospodarki. Dla cywilizacji wychylonej wprzód, która swą wiarygodność czerpie coraz mniej z tradycji, a coraz bardziej z zapewnień pomyślnego jutra, taka utrata zaufania jest ciosem porażającym, ale może stać się otrzeźwieniem. Oznacza koniec wieku porywających utopii, w imię których składano ofiary z ludzi na ołtarzach świetlanej przyszłości. Szansę przetrwania mają tylko takie projekty, które potrafią równoważyć postawę radykalną z konserwatywną, marzenia z faktami, zmianę z ciągłością doświadczenia. "Nie znaczy to, że ideologie umarły; pogrzeby, na które już niejednokrotnie zapraszano publiczność, musiały być odwołane z braku nieboszczyka. Ale władza ideologii czerpie teraz swą siłę w dużej mierze z rutyny, często nawet ze strachu, a zarazem wszędzie ustępuje po trosze pola religii, która znowu stała się ofensywna, jak gdyby przez nawrót do przeszłości próbowano uspokoić trwogę, jaką budzi przyszłość".

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp