Z lektury kulturze poświęconych stron w dziennikach i tygodnikach wynika, że u schyłku lata uwagę skupił przede wszystkim wchodzący na ekrany film Jerzego Kawalerowicza "Quo vadis". Obok informacji o kosztach produkcji i zastosowanych efektach komputerowej animacji troską sprawozdawców stał się problem, czy polski film zdoła zwrócić na siebie uwagę światowej publiczności porównywalną z tą, którą rzesze kinomanów skierowały na nominowanego do Oscara "Gladiatora" o tematyce skądinąd pokrewnej. Z treści przekazów wysnuć można było wniosek, że polska kultura za sprawą swej superprodukcji filmowej pragnie dostać się na jakieś szczyty, malkontenci wszak zdają się być w trwodze, że znowu wpadnie ona z chlupotem w polski zaścianek.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp