Ta stara muzyka nowa
Teza o starości muzyki nowej nie jest nowa, bo postawił ją niemal pół wieku temu niejaki Theodor W. Adorno. Na cokolwiek inny jednak sposób niż chciał tego frankfurcki filozof spojrzeć na tę tezę można dziś. Ci niegdyś wielcy awangardyści, koryfeusze nowoczesności wyznaczający nowej muzyce drogi ku odkrywaniu nowych lądów, kiedyś krnąbrni i zbuntowani, albo przyjmują hołdy, z zadumą patrząc na nasz padół z niebiańskich zaświatów, albo w sędziwym wieku pochylają się nad tym, co ubiegłemu stuleciu zafundowali, przyjmując honorowe doktoraty, prestiżowe, suto zakrapiane czekami dowody uznania. Niegdyś młodzieńczy uzurpatorzy wywracający świat zastanych wartości, dziś owiani dymem kadzideł prorocy, którym przyznaje się spóźnioną rację. Poturbowani przez nazizm, pognębieni przez reżim czerwony przyjmują hołd należny niezłomnym. Mają lat 70, 80. Rządcy dusz naszych.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.