Urok folkloru Celtów spowodował błyskawiczną karierę ich skocznych rytmów, podskoków i tajemnicy, która już nie jest skoczna, a za to niezwykle frapująca. To dziwne mistyczne plemię, zamieszkujące od wieków Wyspy Brytyjskie, Irlandię i Galię (zwane odtąd Galami), dotarło nawet do Azji Mniejszej, tzw. Galacji. Ich kapłani i wróżbiarze - druidzi - są do dzisiaj czczeni na wyspie, o czym niech świadczy coroczne nocne misterium odbywające się w samym środku Stonehange. To w końcu oni wiedzieli o liniach energetycznych biegnących dziwnym trafem przez całą dzisiejszą Anglię i budowali świątynie dokładnie w ich splotach. Dużo później na gruzach tych obiektów zbudowano chrześcijańskie kościoły, zakony i sanktuaria, co w znakomity sposób tłumaczy przedziwną i tajemną geometrię ich rozmieszczenia, skutkującą kolejną spiskową teorią dziejów, pełną bogactw i Templariuszy. Od dawna więc wybierałem się do restauracji celtyckiej, żeby przynajmniej ich kuchni posmakować w zadumie nad zaprzepaszczoną kulturą mistyczną, której właśnie Celtowie byli prekursorami. Gdyby się nie udało - zawsze pozostają rozmyślania nad przygodami najsłynniejszego z Galów - Asteriksa.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp