Kiedy poczta przynosi pocztówki z życzeniami od najdalszych nawet znajomych, a w każdym dużym sklepie człowiek przewraca się o niezliczone rzesze św. Mikołajów, nie ma rady: przyszły święta. Dopadło i mnie, więc gdzieś pomiędzy zawieszaniem kolorowego rękodzieła na choince a oczekiwaniem na ludzkie słowa mające się w noc wigilijną wydobyć z przepastnej paszczy mego psa, wybrałem się popróbować świątecznych specjałów. W tym przypadku egzotyczność knajpy raczej nie może gwarantować świątecznego nastroju, więc czemu nie wybrać się do restauracji brzmiącej swojsko i po polsku. Pod Ratuszem w Mysłowicach wydawała się być do tego celu idealnym miejscem. Wnętrze przypomina trochę składnicę staroci: od wrzecion, przez stare dziecięce wózki, aż do sporej galeryjki rysunków polskich kościołów. Do tego łuki, sklepienia, stare meble i całe mnóstwo najprzeróżniejszych różności. Trąci zeszłym wiekiem, a właściwie jeszcze bardziej zeszłym niżby się mogło wydawać. W tej jednak atmosferze próbowanie wigilijnych potraw niesie ze sobą dodatkowy smaczek. Wszak przed nami pierwsza wigilia XXI w. - następną zjemy być może w nowocześnie kosmicznych wnętrzach i obyśmy nie musieli zadowolić się karpiem z tubki!

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp